-Blusji i przeszkadzam, bo lubię- odpowiedziałam szczerząc kły. Znowu
dopadła mnie ochota na zrobienie psikusa. Tylko jakiego....
Zwróciłam się w stronę, w którą uciekało stado jeleni. Sama byłam
strasznie głodna, więc rzuciłam się za nimi. Po chwili dopadłam jednego.
Zawlokłam go do miejsca obok wadery.
-A tak w ogóle jak się nazywasz?- spytałam zajadając.
-Rosaline. Może byś tak nie mówiła jak jesz?- odpowiedziała wadera.
-A weź się zamknij. Taki mam zwyczaj i nie będę zwracała uwagi na jakąś waderę- powiedziałam nie przerywając jedzenia.
-Uważaj bo jeszcze z watahy wylecisz.- rzuciła Rosaline.
-A co ty, Alfa?- spytałam sarkastycznie.
-Dokładnie.
Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam. Ona i alfa?
-Pffffff…. Uważaj, bo ci uwierzę.- powiedziałam tarzając się ze śmiechu.
Rosa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz