czwartek, 3 grudnia 2015

Od Cheshire CD Shay'a

Z początku zamilkłam. Wpatrywałam się w niego z dziwacznym skupieniem wypisanym na twarzy, starając się dojść do tego czy jego propozycja jest na pewno szczera. Kiedy jednak dotarło do mnie, że mówi to na poważnie nie mogłam powstrzymać śmiechu. Wybuchłam tak intensywnym i nieco histerycznym śmiechem, że zobaczyłam jak przez grzbiet basiora przechodzi dreszcz. Odsunął się strategicznie ku wyjściu przełykając nerwowo ślinę. Podeszłam bliżej i odepchnęłam go w bok, tak że plecami był przybity do ściany. Przestałam się śmiać, zamiast tego na moim pysku pojawił się psychopatyczny uśmiech.
- Nie zrozumiałeś jeszcze jak bardzo głęboko tobą gardzę? - wycedziłam przez zaciśnięte kły
Shay szarpał się, ale blokowałam jego ruchy. Widział, że wyczekuję na odpowiedź dlatego trochę ściszonym głosem mruknął coś na potwierdzenie, że mnie zrozumiał. Przekręciłam głowę wpatrując się w jego oczy. Nie wydawał się być przerażony, jedynie zszokowany takim rozwojem wydarzeń. Widząc mój wzrok starał się mnie odepchnąć i uciec, ale nie dałam mu szansy.
- Chcesz śmierci? - spytałam szczerząc kły w uśmiechu
Zatrzymał się, jakby próbował strawić to co właśnie powiedziałam. Kiedy sens zdania do niego dotarł ujrzałam coś w jego oczach. Czyżby to był strach? Milczał, dlatego powtórzyłam pytanie głośniej, niemal krzycząc. Gwałtownie docisnęłam go do ściany umieszczając jedną łapę na jego gardle.
- Nie... - powiedział, choć jego głos bardziej przypominał jęk który wydaje zarzynana zwierzyna
- Więc dlaczego się o nią prosisz? - krzyknęłam, a mój głos rozniósł się po jaskini.
Widząc, że zaczyna się dusić puściłam go i odeszłam do tyłu. Wziął kilka szybkich oddechów, po czym podniósł się i stanął na równe łapy. Pokręciłam głową z wyraźną niechęcią.
- Zachowujesz się jak głupi szczeniak. Prowokujesz kogoś nie myśląc o konsekwencjach. Mam ci pokazać, jak takowe wyglądają? - mruknęłam cicho
Ruszyłam kilka kroków przed siebie i pieczołowicie sięgnęłam po sztylet leżący na strzępkach trawy. Wzięłam go w łapy delikatnie obracając. Kiedy patrzyłam w moją twarz odbijającą się w błyszczących ostrzu dałam się ponieść wyobraźni. Wyobraziłam sobie, jak nóż trafia w gardło Shay'a. Rozcina je na całej szerokości, basior dławi się plując własną krwią. Zpazmatycznie oddychając trzęsie się w agonii, a ostatnie co widzi to ja. Trzymam broń ociekającą jego krwią i wpatruję się w niego. Na twarzy mam triumfalny uśmiech, który nie znika jeszcze długo po tym jak wilk zamknie oczy. Po chwili odwróciłam się w kierunku basiora.
- Jeszcze tu jesteś? - syknęłam
- Proponowałem spacer i nie otrzymałem odpowiedzi. - powiedział spokojnie
W tym momencie mocniej zacisnęłam łapę na sztylecie, rzuciłam go posyłając kilka centymetrów od głowy basiora. Odskoczył, nóż z impetem udrzył o kamienną ścianę.
- Naprawdę nie wiesz jaka jest moja odpowiedź? Wynoś się! - warknęłam prezentując kły
Czułam, jak wypełnia mnie nienawiść. Naprawdę chciałabym, żeby wybrał się na tamten świat
<Shay? Przestań stawiać mnie w takich sytuacjach>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz