Wstałem jak zwykle wcześnie, nawet bardzo wcześnie. Można powiedzieć że prawie w nocy. Wychodziłem się przejść, lubie wychodzić prawie w nocy gdy nikt jeszcze nie wyszedł z jaskini. Tym razem było trochę inaczej...
Wstałem prawie w połódnie, nie wiem dlaczego. Na dworzu lał deszcz, pomimo tego że było nawet ciepło, jak na grudzień. W deszczu w oddali zobaczyłem waderę, wyglądała na waderę. Mimo że lało jak scebrą wyszedłem i powoli szłem do niej. Nagle uciekła, zdezorientowany pobiegłem za nią. Na reszcie się zmęczyła, bo przysiadła pod wielkim drzewem.
-Czemu uciekasz? - zapytałem, ale odpowiedzią było milczenie.
Jakaś wadera?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz