niedziela, 6 grudnia 2015

Od Cheshire CD Rosaline

- Powinniśmy walczyć. - powiedziałam po chwili namysły
Rosaline natychmiast wyrwała się z transu obdarzając mnie dziwnym spojrzeniem. W jej oczach widziałam zdziwienie i przerażenie, a na ustach ironiczny uśmiech, jakby patrzyła na wariatkę.
- Przecież mówiłam, że tamte watahy mają przewa... - zaczęła, ale nie pozwoliłam jej skończyć zdania
- Kto mówi o watahach. Przecież mówiłaś o dziesięciu szpiegach. - rzuciłam
Wadera kiwnęła głową na znak, że rzeczywiście tak mówiła. Otworzyła usta jakby chciała o coś zapytać, ale ja ciągnęłam moją wypowiedź.
- Więc zabijmy ich. Szpiegom powinniśmy dać sobie radę. - dokończyłam
Przerażenie w oczach Rosaline niebezpiecznie wzrosło.
- Nie możemy ich zabić. Co jeśli... wrogie watahy się o tym dowiedzą? - spytała
Zaatakują. To było jasne. Przeklnęłam pod nosem zła, że nie pomyślałam o takim szególe. Chwilę jeszcze siedziałam w ciszy starając się wymyślić nieco bardziej skutecznego. Po chwili w mojej głowie zrodził się pewien pomysł.
- Skąd wiesz o liczebności wojsk? I o tym, czego tu szukają? - spytałam
- No... zwiadowcy czasem przynoszą informacje... ale to nie jest potwierdzone... - wadera jakąła się zdradzając niepewność
- Nie jest potwierdzone. - powtórzyłam cicho. - Dzisiaj to ja przejmę rolę zwiadowcy. Odnajdę szpiega, spróbuję dowiedzieć się co tutaj robi, a potem kiedy wróci do watahy wyruszę za nim. Dowiem się, o czym rozmawia z przywódcami, a przy okazji sprawdzę stan wojsk.
Wzięłam głęboki oddech i wyprostowałam się dumnie. Wbiłam wzrok w Rosaline. Na jej twarzy malowało się skupienie, widać było że waha się nad moim pomysłem.
- Nie mogę na to pozwolić. - powiedziała po chwili
Wzruszyłam ramionami śmiejąc się pod nosem.
- Nie proszę o pozwolenie, a nawet i bez niego wyruszę. Wiesz, że twoje słowa wcale nie mają dla mnie zbyt dużej wartości?
- To... w takim razie wyruszę z tobą. - usłyszałam w odpowiedzi
Przez chwilę uznawałam to za żart, jednak po chwili milczenia ze strony mojej towarzyszki zrozumiałam, że naprawdę chce się ze mną wybrać.
- Umiesz się skradać i ukrywać? Ja mogę zmienić się w ptaka czy inne zwierzę, więc nie będę wzbudzać podejrzeń. A co z tobą, dasz radę? - spytałam
Wilczyca kiwnęła nieśmiało głową, co uznałam za odpowiedź twierdzącą. Wahałam się. Nie widziałam w niej kogoś, kto zbytnio nadawał się na szpiega. Chociaż z drugiej strony... Jeśli ją wychwycą i zabiją, to już nie moja sprawa. Sama się o to prosiła. Wiedziałam też, że zapewne nie zmieni zdania, dlatego w ostateczności się zgodziłam. Wadera uśmiechnęła się do mnie. Planowałyśmy wyruszyć wieczorem, bo wtedy szpiedzy wychodzą poszukiwania. Reszta dnia mijała mi niezwykle wolno, podekscytowanie nie pozwalało mi się niczym zająć na dłużej niż minutę. Kiedy zachodziło słośce, z lekkim uśmiechem szłam za Rosaline w kierunku wschodniej granicy. Z jej zeznań dowiedziałam się, że to właśnie z tamtąd wyruszają zwiadowcy dwóch obcych watah. Po pewnym czasie znalazłyśmy się na polanie w niewielkim lesie. To było świetne miejsce na kryjówkę, a fakt że szlaki położone przy tym terenie były najłatwiejsze do pokonania podwyższał nam szanse na spotkanie nieprzyjaciela. Z dużą grację wspiełam się na jedno z drzew, towarzysząca mi Rosaline ukryła się krzakach. Zacisnęłam kły i wypowiedziałam zaklęcie. Przez chwilę przed oczami zrobiło mi się ciemno, czułam jak wszystkie kości łamią mi się na kawałki. Było to nieprzyjemne uczucie, choć ból rozbudził mnie do działania. Po chwili byłam już pod postacią wrony. Wbiłam szpony w gałąź i zaczęłam czekać. Z początku nic się nie działo, z braku zajęcia zaczęło ogarniać mnie zmęczenie. Przymknęłam oczy. Jak na zawołanie, kilka minut później z letargu obudził mnie odgłos kroków. Poczułam, jak po ciele przechodzi mi dreszcz. Obok nas, po ziemi przechodził jakiś wilk. Dobrze zbudowany basior o kasztanowym futrze. Aż dziwny był fakt, że wybrali go na szpiega, skoro tak słabo mu idzie maskowanie odgłosów kroków. Kiedy nas minął dałam Rosaline znak, że ma tu czekać. Ja sama rozłożyłam skrzydła i poleciałam za wilkiem.
<Rosaline?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz