sobota, 12 grudnia 2015

Od Blusji CD Rosaline

Chwile rozważałam opcję spaceru. Hm... NIGDY PRZENIGDY!
-Nope.- powiedziałam i ruszyłam w kierunku wyjścia.
Przechodząc, nie zauważyłam rowu w ziemi. Jak wiadomo wpadłam w niego. Okazało się, że pod spodem nie było ziemi, a jakieś.... Sama nie wiem co. Filary, łuki z kamienia.... Czyżby katakumby? Przeszłam wzdłuż "korytarza". Jednak przy kolejnym poczułam czyjś wzrok na sobie.
-Halo? Jest tu kto?- spytałam z obojętnością.

Rosa?

Od Blusji CD Seven

-Może wróżby?- zapytała jakaś śmieszna wadera.
Starałam się wyglądać, jakbym jej wcale nie widziała. Nie miałam wielkiej ochoty na bójki, czy na zawarcie znajomości z jakąś natrętną samicą. W dodatku nie wierzyłam w żadne wróżby. Wlazłam na jedną z wyższych gałęzi drzewa omijając wilczycę.
-Wróżby?- spytała jeszcze raz wadera. Dalej ją zignorowałam. Jednak po dłuższym czasie dałam za wygraną.
-Niech będzie...- odparłam krótko wywracając się na plecy.
-Przyszłość?
-Cokolwiek.

Seven? Ja cie nienawidzim .-.

Od Etera C.D Rosaline

Pobiegliśmy sprawdzić kto zawył. Gdy dobiegliśmy za wyciem na miejsce zobaczyliśmi czarnwgo i wielkiego, smukłego prawe jak cień wilka pochylającego sięd nad jeszcze ledwo żywym wilkiem. Była to wadera, o ciemno fiolerowym futrze i jasno błękitnych znakach na futrze. Z zielonymi oczami i lekko zacieniowanym na niebiwsko ogonem.
-Co teraz? - zapytałem cicho Rosaline
-Nie mam pojęcia - wyszeptała
W tej chwili czarny wilk wyprostował się i rozłożył wielkie krzydła. Machnął nimi nad nami i nagle widziałem tylko ciemność. Gdy już znoqu wszystko widziałem ujrzałem Rosaline przywiązaną do skały. A ja byłem związany i nie mogłem się ruszyć. Wilk, który tam był przyszedł i powiedział:
-Witam witam. Eterze i Rosaline. Jal trwała podróż? - pytał chłodnym ale znajomym mi głosem.
-Gdzie my jesteśmy? - zapyeała Rosalina
-Witam w podziemiach.
-Po co nas tu ściągnąłeś? - zapytałem
-Kim była tamta wadera? - spyrała Rosalina
-Przywitajcie moją asystentke.
W tedy gdy to mówił zza skały wyszła ta wadera która wyła. Ta sama. Tylko nie zakrwawiona.

<Rosaline? Chyba ktoś cce nas zabić co?>

wtorek, 8 grudnia 2015

Od Rosaline CD Blusji

Kiedy wadera tarzała się po ziemi, ja dokończyłam jedzenie.
- Teraz chodź. - powiedziałam do Blusji
- Gdzie?
- Do mojego brata.
- Shay'a?
- Tak. - odpowiedziała
Blusji nie miała większych oporów, więc poszłyśmy do Shay'a.
W końch dotarłyśmy do mojej i Shay'a jaskini.
- Wchodzisz do cudzej jaskini przez zgody? - rzuciła Blusji
- Jak widzisz jest to i moja jaskinia.
Wadera już później się nie odezwała.
- Hej Shay! - przywitałam się
- Cześć. - powiedziała Blusji
- Hej wam. Co was do mnie sprowadza? - zapytał
- Czy to prawda, że jesteś bratem Rosaline? - wyprzedziła mnie Blusji
- Tak, a Rosaline tak jak i ja jest Alphą tutaj. - odrzekł
Blusji już nic nie mówiła, ale widziałam, że zrobiło jej się trochę głupio.
- Jakiś spacer?  - zaproponowłam Blusji na zgodę

Blusji?

Od Rosaline CD Eter'a

Eter się nie poruszył. Musiałam coś zrobić, bo za chwilę nic by z niego nie zostało.
- Eter uciekaj! - krzyczałam
Smok już chciał ziać ogniem, aby go zabić, ale w ostatniej chwili pobiegłam do basiora, wziełam go i pobiegłam jak najdalej.
- Dlaczego się nie ruszyłeś? - zapytałam
- Nie sądziłem, że smok mógłby mnie zabić. - oznajmił
Dotarliśmy w końcu do polany. Wiedziałam, że tutaj już nic nam nie grozi i odedchnełam z ulgą.
- Smok tu nie przyleci? - zapytał z ciekawością basior
- Nie. Nie lubi polany.
- Dlaczego?
- To długa historia. Kiedy indziej Ci ją opowiem.
Siedzieliśmy na trawie. Właśnie wschodziło słońce. Niebio było różowiótkie, a ja nie mogłam nacieszyć się tym pięknym widokiem. Eter odpoczywał po ucieczce. Nie zwrwcam na niego zbytnio uwagi. Cieszyłam się chwilą. Przypomniało mi się powiedzenie mojej babci: "60 sekund smutku zabiera Ci 1 minute szczęścia". Były to piękne słowa, tak jak i ten wschód słońca. W końcu czułam, że żyję. Z mojego transu, jak i odpoczynku Etera przerało wycie wilka.
- To ktoś z naszej watahy? - zapytał
- Nie. Musimy to sprawdzić.  - oznajmiłam

Eter?

niedziela, 6 grudnia 2015

Od Seven

Siedziałam skulona na grubej gałęzi wierzby płaczącej. Na gładkiej korze rozkładałam talię kart, przyglądając się każdemu z symboli przy świetne porannego słońca.
Jak ja dawno nie wróżyłam nikomu z kart . Zawsze poprawiło mi to humor,ale od jakiegoś czasu nie napotkałam na swojej drodze żadnego wilka.
Westchnęłam ze smutkiem, chowając do talii królową kier.
Ta samotność mnie już dobijała. Ile można włóczyć się bez celu?! Ale wilki nie spadają z nieba. Nawet gdybym szukała dzień i noc, zbyt szybko sobie nie powróżę...a może jednak.
Zerknęłam na komplet kart porzuconych tuż obok mojego ogona. Spróbować zawsze można.
Z tali wyjęłam siódemkę pik i położyłam ją sobie między łapami. Tą kartą byłam ja- czarna Seven. Albo chociaż chciałam ją mieć jako symbol. Drugą kartą była czwórka trefl. Tą akurat wybrałam losowo. Położyłam ją obok swojej. Brakowało jeszcze jednego...który mamy dzień. Szósty grudnia? Świetnie!
Trzecią ( i już ostnią) była szóstka karo. A karo z tego powodu iż mamy Zimę- a ten niepozorny,malutki rombik to symbol zimy. No bo czemu by nie.
Ułożyłam karty tak by układały się w odwróconą piramidę.
Zamknęłam oczy i policzyłam do dziesięciu. Po trzech, liście zatrzęsły się na cieniutkich witkach. Po sześciu, zaczęłam się niecierpliwić. Magia nie działała? Ale gdy tylko doliczyłam do liczy 11, sucha gałązka trzasnęła gdzieś w dole. Otworzyłam oczy zaskoczona. Podziałało.
Odrzuciłam witki w bok i zerknęłam w dół. Pod wierzbą zauważyłam biszkoptową waderę z brązowymi łatami na łapach.
- To ty jesteś tą czwórką...- Wyszeptałam, nie ukrywając ekscytacji.
Wadera spojrzała w górę, najwidoczniej słysząc moje słowa.
Skoro już mnie zauważyła, zeskoczyłam w drzewa. Ach, jak to miło znów zobaczyć kogoś nowego...
- Może wróżby?- Zapytałam prosto z mostu, strzelając zawadiacko brwiami. Kto by odmówił zawadiackiej brewce?... :3
(Blusji? )

Od Blusji CD Rosaline

-Blusji i przeszkadzam, bo lubię- odpowiedziałam szczerząc kły. Znowu dopadła mnie ochota na zrobienie psikusa. Tylko jakiego....
Zwróciłam się w stronę, w którą uciekało stado jeleni. Sama byłam strasznie głodna, więc rzuciłam się za nimi. Po chwili dopadłam jednego. Zawlokłam go do miejsca obok wadery.
-A tak w ogóle jak się nazywasz?- spytałam zajadając.
-Rosaline. Może byś tak nie mówiła jak jesz?- odpowiedziała wadera.
-A weź się zamknij. Taki mam zwyczaj i nie będę zwracała uwagi na jakąś waderę- powiedziałam nie przerywając jedzenia.
-Uważaj bo jeszcze z watahy wylecisz.- rzuciła Rosaline.
-A co ty, Alfa?- spytałam sarkastycznie.
-Dokładnie.
Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam. Ona i alfa?
-Pffffff…. Uważaj, bo ci uwierzę.- powiedziałam tarzając się ze śmiechu.
Rosa?

Nowy basior! - Shogun

http://img07.deviantart.net/dece/i/2014/303/9/0/nox_2_by_whiluna-d84noex.png

Od Eter'a CD Rosaline

-Gdzie idziesz? - zapytałem aby przynajmiej trochę podtrzymać rozmowę.
-Sorry, ale nie mam ochoty na rozmowę.
-Nie no okey. - odpowiedziałem i zacząłem iść w stronę lasu.
-A ty nie wracasz do jaskini? - zapyrała
-Nie... przejde się.
-Ale leje deszcz.
-Z cukru nie jeatem.
Lekko zaśmiała się i odeszła. Nie wiedząc co dalej robić poszedłem w las. Szedłem chyba do wieczora. Bo zanim się obejrzałem trafiłem nad jakiś staw i było ciemno. Miałem już wracać gsy nagle ujrzałem posrać smoka w cieniu.
-Kto tam jest? - zapytałem.
Z cienia wyłonił się czarny jak.smoła smok z wielkimi skrzydłami, które mogłoby gdyby zechciały okryć całą planetę. Chciałem uciec, ale nie mogłem się ruszyć z podziwu.
-Uciekaj! - usłyszałem głos wadery, z którą rozmawiałem.
-Dlaczego?
-On Cię może zabić. Powoli wycofaj się bez gwałtownych ruchów. - nie czółem zagrpżenia z jego strony więc nadal stałem w tym samym miejscu. Nie drgnąłem ani ja,.ani smok.

Rosaline?

Od Cheshire CD Rosaline

- Powinniśmy walczyć. - powiedziałam po chwili namysły
Rosaline natychmiast wyrwała się z transu obdarzając mnie dziwnym spojrzeniem. W jej oczach widziałam zdziwienie i przerażenie, a na ustach ironiczny uśmiech, jakby patrzyła na wariatkę.
- Przecież mówiłam, że tamte watahy mają przewa... - zaczęła, ale nie pozwoliłam jej skończyć zdania
- Kto mówi o watahach. Przecież mówiłaś o dziesięciu szpiegach. - rzuciłam
Wadera kiwnęła głową na znak, że rzeczywiście tak mówiła. Otworzyła usta jakby chciała o coś zapytać, ale ja ciągnęłam moją wypowiedź.
- Więc zabijmy ich. Szpiegom powinniśmy dać sobie radę. - dokończyłam
Przerażenie w oczach Rosaline niebezpiecznie wzrosło.
- Nie możemy ich zabić. Co jeśli... wrogie watahy się o tym dowiedzą? - spytała
Zaatakują. To było jasne. Przeklnęłam pod nosem zła, że nie pomyślałam o takim szególe. Chwilę jeszcze siedziałam w ciszy starając się wymyślić nieco bardziej skutecznego. Po chwili w mojej głowie zrodził się pewien pomysł.
- Skąd wiesz o liczebności wojsk? I o tym, czego tu szukają? - spytałam
- No... zwiadowcy czasem przynoszą informacje... ale to nie jest potwierdzone... - wadera jakąła się zdradzając niepewność
- Nie jest potwierdzone. - powtórzyłam cicho. - Dzisiaj to ja przejmę rolę zwiadowcy. Odnajdę szpiega, spróbuję dowiedzieć się co tutaj robi, a potem kiedy wróci do watahy wyruszę za nim. Dowiem się, o czym rozmawia z przywódcami, a przy okazji sprawdzę stan wojsk.
Wzięłam głęboki oddech i wyprostowałam się dumnie. Wbiłam wzrok w Rosaline. Na jej twarzy malowało się skupienie, widać było że waha się nad moim pomysłem.
- Nie mogę na to pozwolić. - powiedziała po chwili
Wzruszyłam ramionami śmiejąc się pod nosem.
- Nie proszę o pozwolenie, a nawet i bez niego wyruszę. Wiesz, że twoje słowa wcale nie mają dla mnie zbyt dużej wartości?
- To... w takim razie wyruszę z tobą. - usłyszałam w odpowiedzi
Przez chwilę uznawałam to za żart, jednak po chwili milczenia ze strony mojej towarzyszki zrozumiałam, że naprawdę chce się ze mną wybrać.
- Umiesz się skradać i ukrywać? Ja mogę zmienić się w ptaka czy inne zwierzę, więc nie będę wzbudzać podejrzeń. A co z tobą, dasz radę? - spytałam
Wilczyca kiwnęła nieśmiało głową, co uznałam za odpowiedź twierdzącą. Wahałam się. Nie widziałam w niej kogoś, kto zbytnio nadawał się na szpiega. Chociaż z drugiej strony... Jeśli ją wychwycą i zabiją, to już nie moja sprawa. Sama się o to prosiła. Wiedziałam też, że zapewne nie zmieni zdania, dlatego w ostateczności się zgodziłam. Wadera uśmiechnęła się do mnie. Planowałyśmy wyruszyć wieczorem, bo wtedy szpiedzy wychodzą poszukiwania. Reszta dnia mijała mi niezwykle wolno, podekscytowanie nie pozwalało mi się niczym zająć na dłużej niż minutę. Kiedy zachodziło słośce, z lekkim uśmiechem szłam za Rosaline w kierunku wschodniej granicy. Z jej zeznań dowiedziałam się, że to właśnie z tamtąd wyruszają zwiadowcy dwóch obcych watah. Po pewnym czasie znalazłyśmy się na polanie w niewielkim lesie. To było świetne miejsce na kryjówkę, a fakt że szlaki położone przy tym terenie były najłatwiejsze do pokonania podwyższał nam szanse na spotkanie nieprzyjaciela. Z dużą grację wspiełam się na jedno z drzew, towarzysząca mi Rosaline ukryła się krzakach. Zacisnęłam kły i wypowiedziałam zaklęcie. Przez chwilę przed oczami zrobiło mi się ciemno, czułam jak wszystkie kości łamią mi się na kawałki. Było to nieprzyjemne uczucie, choć ból rozbudził mnie do działania. Po chwili byłam już pod postacią wrony. Wbiłam szpony w gałąź i zaczęłam czekać. Z początku nic się nie działo, z braku zajęcia zaczęło ogarniać mnie zmęczenie. Przymknęłam oczy. Jak na zawołanie, kilka minut później z letargu obudził mnie odgłos kroków. Poczułam, jak po ciele przechodzi mi dreszcz. Obok nas, po ziemi przechodził jakiś wilk. Dobrze zbudowany basior o kasztanowym futrze. Aż dziwny był fakt, że wybrali go na szpiega, skoro tak słabo mu idzie maskowanie odgłosów kroków. Kiedy nas minął dałam Rosaline znak, że ma tu czekać. Ja sama rozłożyłam skrzydła i poleciałam za wilkiem.
<Rosaline?>

Od Rosaline

Otworzyłam oczy. Był poranek. Wyciągnęłam się i wstałam. Powolnym krokiem wyszłam z jaskini. Słońce wschodziło, oświetlając moje futro. Nagle zaburczało mi w brzuchu. Poszłam, więc na polanę coś upolować. Znalazłam stadko jeleni. Podkradłam się. Wzięłam głeboki wdech i rzuciłam się na wcześniej upatrzonego jelonka. Wbiłam mu swoje kły w szyję i po chwili upadł już martwy. Pazurem rozciełam mu skórę i zaczęłam jeść. Nagle za plecami poczułam coś, a raczej kogoś. Odwróciłam się i ujżałam wilka.
- Kim jesteś? - zapytałam - I dlaczego przeszkadzasz mi w trakcie posiłku? - prześwietliłam wilka wzrokiem

Blusji? Sory, że krótkie, ale ostatnio słabo z veną :/

sobota, 5 grudnia 2015

Od Daenerys CD Shay,a

Zderzyłam się z twardym podłożem. Niestety miałam takie pecha, że wylądowałam na prawy bark. Otworzyłam oczy. Było ciemno, wiec nic nie widziałam.
- Shay? – odezwałam się.
- Daenerys? – odpowiedział.
Ulżyło mi, że nie byłam tu sama. Wstałam, jednak przez upadek jęknęłam z bólu, gdy tylko przeniosłam ciężar ciała na prawą przednią łapę.
- Nic ci nie jest? – pokręciłam głową, co było całkowicie bez sensu, bo tego nie widział.
- Nie. – więc odpowiedziałam. – Masz coś, czym można stworzyć światło? – zapytałam, a po kilku sekundach pojawiły się płomyki.
- Panuje nad światłem, więc raczej mam. – odparł uśmiechając się delikatnie.
Płomienie, wyglądały jak błędne płomyki, tyle że były żółte. Wpatrzyłam się w nie. Wtedy przede mną pojawił się duch tygrysa, więc odsunęłam się wystraszona. Niby jestem przyzwyczajona do widzenia duchów, ale jednak nadal czuję delikatny strach, gdy pojawiają się tak nagle jak z podziemi.
- Co jest? – no tak. On ich nie widzi.
Tygrys się na mnie patrzył. Wyglądał jak zwykły kot, tyle że nie miał oby oczu, a jedno ucho mu wisiało bezwładnie na skórze.
- Nic. Po prostu... – rozejrzałam się. – Jest tu wiele duchów. – stwierdziłam widząc wiele zjaw, które błądziły w tym korytarzu.
- Widzisz duchy? – zapytałam, a ja tylko kiwnęłam głową.
- Zginiecie... – odezwał się jeden z duchów, a potem wszystkie to powtarzały.
- Musimy znaleźć wyjście, bo skończymy tu jako potępione dusze jak te. – powiedziałam i ruszyłam przed siebie, a basior obok mnie. Gdyby nie to, że włada światłem, ciekawe co to by było.

<Shay?>

Od Cheshire CD Shay'a

- Cóż za spotkanie. - basior uśmiechnął się prezentując kły
Przewróciłam oczami i obeszłam go w koło. Zatrzymałam się centralnie za nim, usiadłam na ziemi wyjmując sztylet. Basior odwrócił się i uniósł brwi. Z pewnością spodziewał się po mnie czegoś więcej. Czego? Chciał satysfakcji z tego, jak wściekła rzucam się na niego po tym jak zabrał mi posiłek. Obracałam broń w dłoniach wpatrując się w ostrze.
- Niezła ironia, co? Obiecałem ci wczoraj, że niedługo znowu się spotkamy. - powiedział po chwili ciszy, ponownie przybierając na twarz głupi uśmieszek
Podniosłam wzrok.
- Co? Ach, te twoje groźby. To było raczej oczywiste, przynajmniej póki nadal jesteśmy w jednej watasze. Wielka szkoda, prawda? - rzuciłam ironicznie
Basior nie odpowiedział. Wpatrywał się we mnie. Wstałam i podniosłam broń na wysokości jego gardła, jednak z dala od niego samego.
- Ale przecież problem zaraz może się rozwiązać. Jeśli ktoś z nas, ta głupsza część nie przestanie prosić się o śmierć. - syczałam przez zaciśnięte zęby, nadal jednak zachowując spokój
Shay uśmiechnął się dziwacznie, próbując pokazać jaki to jest spokojny.
- Już mówiłem, nie boję się ciebie. - odparł
- Nie? A to nawet dobrze. O wiele łatwiej zabić kogoś, kto się tego nie spodziewa. - mruknęłam
- Nie boję się ciebie. - prychnął
Przekręciłam lekko głowę udając oburzenie.
- Już słyszałam to z twoich ust. Mógłbyś postarać się o coś więcej. No cóż, tak czy inaczej... do nie zobaczenia. I postaraj się więcej nie wchodzić mi w drogę. - rzuciłam
Nie zastanawiając się dłużej wolnym krokiem opuściłam polanę, kątem oka spoglądając na basiora. Przestał się szczerzyć, wyglądał jakby próbował zrozumieć co się tu właśnie wydarzyło. Uśmiechnęłam się triumfalnie. Już więcej nie zamierzam hamować swojego instynktu. Nie pozwolę temu szczeniakowi dłużej chodzić po tym świecie, gdy jeszcze raz zrobi coś równie głupiego będzie musiał liczyć się z konsekwencjami. Po drodze do jaskini napotkałam kilka jeleni. Było mniejsze niż to, które wypłoszył mi Shay, ale nadal miałam szansę na posiłek. Skoczyłam na jedną z saren i wbiłam kły w jej szyję. Intensywnie sie broniła, ale po kilku chwilach wydała z siebie głuchy ryk. Upadła na ziemię. Martwa. Podeszłam bliżej i kłami oderwałam z jej szyji duży, ociekający krwią kawał mięsa. Przegryzając go delektowałam się smakiem krwi, która natychmiast wypełniła moje usta i gardło. Myśl o tym, że niedługo mogę spróbować osocza płynącego w żyłach wilka tylko dodawała smaku temu posiłkowi. A kiedy wyobraziłam sobie zmaltretowane ciało Shay'a, z którego wypływają litry krwi poczułam, jak mój apetyt natychmiastowo rośnie.
<Shay?>

Od Shay'a CD Cheshire

Cheshire wyglądała na wściekłą. Średnio się tym przejąłem. Podszedłem do sztyletu i go podniosłem po czym zważyłem do w łapie. Spojrzałem na waderę i uśmiechnąłem się szyderczo. Spojrzała na mnie dziwnie po czym zjeżyła się i wyszczerzyła kły. Mój uśmiech się powiększył po czym wbiłem sztylet w trawę i podszedłem do wadery.
-Moim obowiązkiem jako alphy jest oprowadzanie wilków po terenach - powiedziałem spokojnie
Wadera wadła w swego rodzaju furię. Nie wiem dlaczego ale cieszyło mnie to.Bez słowa odwróciłem się i poszedłem w swoją stronę. Po chwili się zatrzymałem.
-Po prostu się ciebie nie boję, a wtedy tylko dałem się zaskoczyć, niedługo znowu się zobaczymy - krzyknąłem do niej i ruszyłem dalej. Resztę dnia spędziłem na patrolowaniu terenów. Wieczorem wróciłem do jaskini alph i praktycznie od razu zasnąłem.
Rano poszedłem na polowanie. Łatwo znalazłem stadko jeleni. Zaszyłem się w krzakach i upewniłem się że jestem pod wiatr.  Podszedłem tak blisko jak to było możliwe po czym poczekałem aż jeleń sam się zbliży. Kiedy podszedł skoczyłem na niego i jednym ruchem pozbawiłem go życia.
-Czy ty musisz mi wchodzić w drogę? - usłyszałem nagle
Przede mną stała niezadowolona jak zwykle Cheshire.

<Cheshire?>

Nowa wadera! - Rozalia

data:image/jpeg;base64,/9j/4AAQSkZJRgABAQAAAQABAAD/2wCEAAkGBxQTEhUUExQWFRUXGRgZGRcYGBgYGBcXFxoXGBoXFxgcHCggGBwlHBgXITEiJSkrLi4uGB8zODMsNygtLisBCgoKDg0OGhAQGiwkHBwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLP/AABEIAOwA1QMBIgACEQEDEQH/xAAcAAACAgMBAQAAAAAAAAAAAAAEBQMGAAECBwj/xABDEAABAwIEAwYCBwUHBAMBAAABAgMRACEEBRIxQVFhBhMicYGRMqEjQlKxwdHwBxRysuEzQ2JzgsLxU5KT0hYkgxX/xAAZAQADAQEBAAAAAAAAAAAAAAAAAQIDBAX/xAAiEQACAgIDAQEAAwEAAAAAAAAAAQIRAzESIVFBIgQyYUL/2gAMAwEAAhEDEQA/APGkgVIhgnYUfleWlcE7U6GC0+ldfJIVFYXhSNxURT0qw5gi21ISKuNNCOQOldhdth7Cua0RTpAdiOVaKRyriso6EdaRWBPQVoGtg0UhlnyHLkqiUpPmBR2eYFCE2Sn2FRZBh1qSNNq6zlhYnVNcr/ubpdFcUUbQPYUE8QTsPatuCCajNdVIwNQOVYE9K2KkbbJMAEnlRSAjgcq6S3Owqx5X2NxLo1BpwpmPChRvvEgU3Y7OltWnuzq5FJBnyNZSywRSi2VVnLzG3yovC9m3F3Sm3UVf8D2cUojWmByq14TLUpACRXPP+RWi+J5zlnYKYLlWRvs1h2U3bQfMA/hVq/d4oTH4fULVzyyOTGkivYTANldmW9P8CfypmnLWuLLX/jT+VFtMWgRNSlBjrScgA/8A+M1/0Wv+xP5VynKmRuy3/wCNH5UbpMb1G85albApvbfAtJ7nS2gTrmEpH2OlZXfbZJhn/wDT/ZWq1jollAweZlAAHIUanPuYpWxljqgCEHatu5Y6ndBrvqJn2GYnE958NqDdwRAmaiCVovBFadxJVxq0q0BHWwm01023NdutEJE0wB4rIrdboA5ium0yRWqkZTceYoA9V7KYMJbB5iuc+wYcmOFHdmUksIHSrflHZkLTK+M/cR+NeXKVSs25HiGXdkX339ASQk31Rw3+78KuuXfsmV4g7ps40Um58H96k3Fp2PKvYMDlbbSAABYCfRKU/wC0US44AL7VUv5MmZ0ecZT+zTDtvKXojQoKSVCUgnUQI4hMj2HKmmRdm8LgU6GGgtVyX3YKiridpPpaneJzxtCtCjqWZITyAvelrTa8Sp0QEmACeJQCTpHIE296zc5PbHQPnGeIaaCi6pS06QEpVoSdZjVEwRy3igMs7QLxCVLKUqbSrSQ5IPD+zURJg2m1MR2DYckuFStQMJJI7sKACkpUkgwY41s9mW8O2Q2NMapMgrKTsJIggfDeTF5m9Fxr/QO3UDhcHY862i29Qs4jUkWPhgSePXy5VIozWZZtSqhLgG9S6ZFQP4aRagaAlsqBJHGtpWq1GBNr1qKLEDrbJ3qNCBN6JeEUOpM0xlT7fquzH+P/AGVqpO3bIAY//T/ZWVtHRmwnKcFDLdvqI/lFErwQIuBTDKzLDNv7tv8AlFTrZrNyZoiuYjJ21C6RSDHdjErkotV/OHFcJw9VHLJaBpM8dx2UOYc8ajahwQbGvVMwy9KgQoSKpOb9ni2SpHw11Y86l09kOHhVXsGQYO+4oWrD8Qg2UOPlQmLy4jxJEpVwiQDxFuR/CuhT9IaoVtNFRCUiSeFej9hOwS8Qol0FKdIIkGb3B9Ckj0p5+zz9n3iQ86mU+FaZ4HhfjB++vYWWQkAARFq5c2e+ojSFWVdnmmfhH6iDTdKQK6rlRrjYyHFOACTVYzzPEtxJHGfPgKa5klZBIvF/kfx/CvJP2gIcU4EAGG2goiJLjrkpQnyESeiTVY48nQzOxWYHFZu44DKCHgBE2SnSmTwGxgXr1rJsPoW4o7uBJHRIAAH3+9eY/smy5KNLnGXUgzy1IknjdCz0CkjqfUkrjSeh++qzVypCDHnwBf8AXWq32kzHShRkbWmLFRCefP8AVqZPrJnoQPxP4D1pFj8D3j7aDOlA1L5EnYHmdz/zWSGjvCMEMSZJUdUk7DhHLyoFGKKVaTVqxbSUtenGqugeM22J9TyH65UxoYhUcK0XBtUeqoSDuKkpIJ0QOdco08a5U+RY0vOMvcUIdBeKcAFBJdB4itYh8RfjNBow2kzVIKEXbvV9Dt/ef7Kyoe2mJJDIjbvP9lZW0dEPZdcpWBh2f8pv+QUaIIpVlB+gZ/y2/wCUUepQAuaxexmi0KwISagUZ2qVoR50hkb6UnhS7F4QEEcKbwONCPImmmBQM2yCXPDIB3I4dYr0fsP2JDSAp2FTw3BHAgHY29oHAUowrX0yQoSCQP8Aj8uNeqYZGlIHStXkbVESXZmFwyW0hCAEpSIAGwHIV0tcV0TULomsmI4VigN+vy/5qB3HgcZ5c5naoHmJkcL+xkH76kRhhckcZ9SIPrFKgCmTq22v8jQePyttwK1IBMHzuCN+FjHrRSYSkCdoEjnIsPOuVuCQQbKP3A7e1MRW8o7PDDnS38AUo+qtSlR6rgUz4wJmOHAcyefKmRcBP4cx+jQDmsTCep6nl+tqNgRoSsxCYH2pECdzzUfSusHh/ETvJ9fU1HhUOLMEFMHn+vwpsywEj9Gkxg+NRYSOI34dYqs4pGlVhG5Pt8I/HrVsewmpQJ4GY4T196T4vBEqJ9/y6CgaErS5tx5chzPKjEJkADjWv3MAi3iVc8o4Any/Dai8PhQlad/CIHWdz8t6KK5AONakHp+FKGkkXN+X4VZ8QyFDTzPy40vcbAJMWSCYG5OwHyoQ1IT5phpUkdLfOSaTZi4pJGlVh/SrTmTOoE8SCDH1QBMDqdqrq2FFe1haPLhP41cQsrHax5ag0SLeOOvwVlE9t3/7IAC2se2ge1brVaIZd8mbP7uz/lt/yii0YIEyaEyhz6Bn/Lb/AJU0fqrB7KO0MCo+4EzXZb61tSTFSBEvDyKFcRp4TG/lzpgkmIrjujMGmM5yzDBTqVC97/hV5SLUiyLApSZEfkd/anilRTRDIsMV6R3mnVedMxvaJvtHrUOPcIQdIkxt+FT6uNA55mScNhnX1XDSFLIG50zCRPM29aa7YjvDOAhNxPnP6mpXUkgwRcb14u32hxeE7nE4h5DrT471eHSCS02skpIPHQFCwiIi9eyYJ4EWuDtxjaqnBxEiLECIE3+I9bUpx+JJSkomLpPDiduQki/IE07zBsKBjc296FGXAjTAgCAOQt68KhMCr4jNlMEoZSt95UfCCQmJSNXJMAxJuecmjcHnigrSuAbzEq9CRYE2hInlUWcZW8lKhh1oZ1ElThRqUmdyDNiRzvegcuy0QAyQVCynHAsrVIG2mAknqZ6VfVBReG8akC5CfMx71Ky5qM3jnEUAxgkNhOqSeH4wkfeaZpM7VkxkwrRTWCt1Qwd3BpKtUX2qBeEvv+uFHmg8YsgGBQIXqwxTJF+XSglNAJMfFJnz6fIUQjMN72mP6edR4pYUOXlv1JNMR1hsIFBPIJ9yTuflSvMsCRJAAbSCVE8bwB67mmDWI8ICfCdpP30j7QZ6UrSw0RYeZJ2BUfqp6m5JsKaVhZ5v2tt3ZUCZKyCRcjwXI4Xm1ZRnbjGlXdBSgkp1yn4lCdF1cieVbrZAXTKlwwzP/Sb/AJRRjUqvFqhyZ1PcM2/um/5BTJLwiAK53s0RtCudY5iUjhNQlJ3mtpULAipAMYWCK7bhW24oXvOArtlu8zQA+ypjTMmfw6UapMn3obArJA5fqKNqkQcBFI+22VnE4HEMp+JbZA4SRCgPWPnVgrhaJql07A+buz+QOYpKdLrxceSvDolQICAYUCNeoNpG/CYHGD9FMYMJSEg7ACegAH4Uq7P9ksNhFrW0nxKKjJuQFq1EDkJp9WmWfNgQow4Fd6a3WVgMgfYSoeIT039qAzB9LKCoASAd9h58hx9KakUh7QYUKSQZPEAbE+UX2/UULYCvC533jgT4lSR8IJJ3uqPgSDzj74sjuNS2iTsOXE8hzPlVIyRpwLlSlJSDJATZJE2UoSAZJJAUOF95s+MxKQmUoWtUW8JHzI2/V+NNCDWsdqufCIm+9+EVOMTeJk8pvXn2IzlaZSVDWZ0JEjSN95kk7T1N70zyYLCbmFRsBYb8Yk/LyFDjQFudx6U7hfolSvuF6jdzBHFJPkJ6+nrQrT7kQUz639jb51EtYUTxP2TJSY3lJmD5VIHGLbaXOhQBHDj1gc6TlRSuLibXJKj6cKpvbLOUIWptAWysSsqTAbi4kQfEb8f+OeyPah15ZadKSEoBQsTwHiBMkmZmOlbLG+NjothfUNSrQLTqhKfM8/K9VzM3VOOjulBCZglMAkDczw5XJN+FP8ahSkWSTa0iPYRYUpwuXKJk+EJkmBIk263iwkz0FEXQiq9qMGgIYKbau8MEHVcpMqm/GsrP2hJc1tSlSB49KQdhKbmAZUdyZ5VlaCPQMpgYdkn/AKbf8iaYNOpNKMn8TDIO3dt/yimaUpi3CuZlkykih1u8IqTvBFRvL4AUhokB60fhDcX07X9/1alKkEDkaaZKkrOiPMxEbwb2I4etAmWXBIITckmePtRFaAit1ZJlZWqyaQGE1zW5qNx0Ck2M7rKGXi0gSbUvfzgH4COnGT0ilYDRa52qtZ+VbpSk3+tr0xBv4dz+pp3g1Sm9qQZ1i+7X4lACZkt95HsfD57XojsBU2/IBOI0X3QgT0EwYHon76c4JSVoAKgs/aWEyTzHD5UnfzVxMpAC5BIPiEzf4UBSjXGX49TpiUpWDCgla9J4WSsDSd7VbRIvzfLwl/wj6Q38SNR/06lAAx0NPssskKPDciBHIm0CfKOtVft9mCmgklQS4LjxkGRJu2oAKHHw+IdaSZX+0tJjvUlpwW1JhxpfA60mCmeMH152scpRtDs9mw2IGxN+tvlwpd2gxaGm1vagNAKlX2sduc7ecV5pmXb5hbX0RU26kxpT4gOrZMBSD9kxv0qvoexeOKkuuFCFcRpCTcWUJ8jBJM8accD3LoLvRW8bmD+MdKzKibJSBYckxxMcOMVcuxWUll1JUVzpVMDTE7SNU8r9RXGJwP7iAlptTjqxAXEgcvDfWra3rwqxZTljmHQXFrBeXJWpUTzCEyY81XrfJkuNLQJUPWw2BxE/WMz6Eyo0LjcQkAFKZ+zKlKj0IgUvW6s+J7TB4awmP9Qv8qny9TCVBVyTaRqcAH8QCY9a56AqXbrNS4tvTphOoSDMnwzeaym/b1pA7nS2q/eX8KZ+Dgmsq0+hDrJcT9C0ANm0fyijhiIquZJmgLCBBshI9kimWFxI3gk1i0ajwPhQtyqRpyN6WsYiDKhHKt4rFpjxG1TQBb76ifCCfKrL2cb0NKWoBMmTsAEpG/lvVVLo0iNqh/aVnMYDGMIVpW2GgQJB0LKTvyMLH+k1UI8nRE3RYMd+0HBtOFtS1TaDpsqb2P5xReX9r8K8QltySfvr5WDht5RN586t/YHOFJfQ2kAqXCbm1rhR611ZP4yUbRMX6fSgeFZ3lKm8QoJGq52tzqHE5kE3J8h/Tc1wlDZ3EcqQZvmakg92kqV0v/T50nxPaJaiUhJA4H/ipUPqIBFvOL73nzp1QzzHtL2zzBDsOI7tCj4QRY6bEBU3v5UKrthi8OW3VhCu8bC25SY8UEjVrkQD/TjXpWY4BrEsrZdCSVQZ4yBCCPZQ5261Sn8uxeESllLrCm0EltTzKXFNp4lCgk3mDHXlXbjljapozd/B/wBm/wBoZxB0rGgEXt8K91Te6YoztZmOpTcOL8CNRU0vSY4L0kQvSRtB9BY+RYJ5TL5U4Tr1BZUeJJ1EqETcFXrVhazF0uJUkFQmw1EQSE+FCgoQqPqncDjBknhSdoaZa054sJCFulKSPCoNWV6pMg8/CPLnYsqIdbC0OalEeFRKjqTuJkA7c/6VVMMkuQBrYMgCRKCoz4VJjTOxgaQZO5vV6yjK9IhSQDzRISeOpPEHjBvc7iuedIZSO2wefAaKAFA3CtRChwGoDT18VxPkao7XZRZUdaSiDxIA9yqK9hzdCEKC1LIsRqt53EeKlb3aDDkaQdRAI8CSpJ9PwqoZpJUiuKKM32K0wopnjAUL9B8STa8EDzptlWYeLucMyp5YsQtPdpR/FKLeQmjWsetxQS0hSP8AHCkp9UKke1XbI8KlIvJUdyePpTlkf/QPrQBlXZ4NDvlJSt8gjVAAQDfS3Hw9TuaCW26owUpSAdo/rcelXDEwEk/hP3cKR4nDIMm/UpJ9wQoGsuRIkVglOyChQA6JIPlcEe1Yz2c8QUe9H8Pdpjztr9jTf9zJB0pBtzJPrJBPuagYxTzayAhcDmIHyEj3NVbCxJ+0DDhKcOJn+033/u+tZUn7QMZrThzA/vLgz/063VR0IrmCzJDbTZBE6U29BT7Lc0Dm1jVKwqEKS2Dbwpv6Cm+AaWgyIKeYq5QVF2Xht1KjeK27hEK4UpwUEiSRRrThBJ3Fc7VFI6U0pAkX6Uh/aElTjacRCwnSEvoSYK2iRI8wQCPPqatbTkgnYdaXY/EpKSkhS5tAFr9arHPjKxSjyPE8fhAlX0Z1oN0kcjwPUbVYuweBUh8PuFKEpBgLMElQiRy9aZ4vsSrXqZeASozoWk2J3ggn7qPw3YzGfUWw4Ij4iBPL4fxrtlljKNJmfFrZdmu0LcE60psArxAm2wgmdz60OvMEuruvSOF+YmL2PpSFvspjxE90Akx8RV4TvwuCI/U1mLyB3DysoStVpJUVA8BBMaT1rkcF6Umi1MOMiyiB0J+/iPuoXN80Q2IC0gK+sVAIB4pUeA9OXWvPcfm3eHTEHbQo6CDO6HNvRQHmaAfdcVAWkE81JhQP2VQRKT94EXq44fQbHmaPuByUEhSTJTPiAmfDBhxMwY6iDxATAeduMQg6eKTJQdiVIVYTxFDNMOKSNKZSCfDvojYp4xvtted6Z5VlxKklaTzBF5E/Em8+xPURWrqKJoX4rsiT4lqBJAlSQBO8qKbSNhI9Yp9kfZ1aWzpIUU+YBTMlKkxtI8xPnLtOD0Hu1Klld06rpSrkDMoPK+23GiMMhbS7LINhKrT/AIVdd4PGeNZSytqhpHWUYXu3LfCYF4237pfIi5HDlV0XGjwzA5bg8CPyqvulIBWnjvB4/nxH9a1hM0nwmx4Ecjt6Vg+xi7tO2HG4J3IVafe21IMqwITIi4N7/MU/zPGp4ix4jbjNB4RrWbWVwPPz6VUXSKG+AYHU/rnTF6wHPh18jQuWTEGx5HgeX4e1M2QFpIi4sRy/pxqCWBYXNr6VyJsFRY9Db+vTjUOKwmymlwBfSDEdJgj0NA5oVNuQFQo3A3B+f9RNEM4s7lIMTcEnnx2PUGKqhBbWIIErSpI57iecpJge1DrfOqQrUB/CQP8AVYp96mbd4hOkj7J3HT7Q9RXBUhfEg/aTv/qSbH0oArv7RHEkYfn9JNv8usoL9oGH0dwAtMfScFD7F949qytI6EUTLniQkK+GBf0qwsYjQ2QFTfaq+3hylCJFikfdRuXBIUeMjauiStFIsOExSgtJPwxPyop/OiVgpukb0hdtaYqFzL3VfCbG01lwT2UXFObF1wJR8AFyPup864ltsEjekXZLBJaRBuedGZti4Qbi01zyX6pGliXMs2CVQgSDP66UVkWdlRSiYSLmNhA+fnSMltYJBhV5oFnGd26IsJ+fLy2PpWygmqIke1N4oACdyB5x5ekVrGYPUmDeeBqp9mc0kl15QlXwI4gD6yzztYCw61aHczTBJO2/GJMAHqTw32qGmmc7KH2g7MJUSQLzvHyqtHDKaUULEpE2NxHQ/V3r1l2CmVC54VWs1y4G5HC5q4zemUpFdy7FhFz4kbKGyhMFLiTwJFiOl4pth8UgGx1IJk6SQRxKo+qdiRF9xMWVYjAEC28e87jqKCSypCgUykgyPI8DziT702ky7L+xiULTC9JBEXAuOAJ29Zj50FiXCgR8aRMSYUAPqk8QLb3EA7XqrsZgpMzabdJ3iOA36eW4NaxSiec8DxO4g84mPKKz4UBvF5iUqlE8AQeKTzjcjmJrGcabSNhIPI8QTyImoW0AkfZJifslV0kcx0psjCCAoDeFe/xAeX403SGL2JeBixm44A8/XY+dO8nbiB7f4TyPzoHDtBp4H6qpHnaRHW36vVgaZAUDuFbeXL3++pkwYelsKBIsTY9DwPvWYV3VJ2cTZQ6m9+YMT71tneOluooXE6m3QsCyhB6KTJg+YmDzHWoJOu0eXIfbCyIKb3Gw4g+Rik2HQtsAApUOB1k+x3AI9KtBcBTI2P5fr5VTcxwS9RShcHdM7wb6YIuOk+1VHwBkrFpUPGhXQhKhfqRt62pScXh1ulP0qF8EmwPOxi/IjfnSLGM4hKgpSo/xIKQlX+kqkHyNazLFOpQCt1ejebkp6psfY2NaqAHXbXFqAZTqkDvI1oWSJ0W1cRb0rKRZ/i1rS2rvA6k6tK0ykEeHdJ2PPnWVVUIlzJIKGYM+BH8opQH9KtoNd4J1KQCpWwTA9BQbz+pRMTyrohHqgbGJxZ+I04y/M1EAEgJO1U8uKUYFMsPh1KgFXw3onBUOMj0PDZ4lLZ1ACBFVd/GrcKtBkE7VvHOoSyCCCTuJvSbF5mhKRosePtWMMfhpZ3inii80sxOMKjbfpQGJxCj9aRXCXSAYtNdUYUZuRYstxDiClaipDab+H4lQPhTynafmOFuy/tMgkKcnSPhbSblR5ned+QSmSbm/mrGJcPh1SOtdpeOx22MfcP1epeK9ilW0ey4XtB3hkFJJEJj4QZG3O5F+NudHZniUoRe5PDc+25M/fXk2R5v+7q1pFx8KN4OwPpT9jEOvQ66tQ5NI+NR4TwAEm/OLVzyxUyaLRhHEubCZmbWm4N/MVJiMAImNvzT+BrrK2e6ZBWCkmwRubnnxJv71OrEhetHERyjxaregA9xWL30CZV86w8FNrK+8Tb10n3oTKnFJIvYR8lX87TVgzDDzY30kHypbgcLA08Qkx5pUD9xq0+i0xipoKnTYcehnUPZUj/VR+FxMNTxSZI5/aj5mkzLhS5HCTH8KlG3pM+lMEK0kjcT7gkx8jHtWbQxnjcPKdSeEEHob+0/zUTgnZTHIyPXce/6vQ2VYiE6TsmU+nD12roKKVlPBJF+m3/qagBq8mUwDfcHr/wA1DiMZ4QogwSAoDcHb5G9DtP6mlfaQSPb+n3UqdzHUlaTHiAMG40kbjnHLoaEhDn9/CbKNjsYI5kg8vWKpfabMlocISoFO4BmQekqEg9Irh3NFlJixT8SCSZFoUhY5dRCknpZK9i3HbwNXUa0OJ4+Hgr9WreEO7ETLz8mzoCeawVAzyVqI+dR43H92AoL3tJAUCOpFiPeg0JvEJSDsbqQTxBCgSg8N6VZknQsT4UncA28wDEH3muiMFYrOczcEJ7sqAlVkL1IB8PwhV0+XlWUqxrRBF+fDy87VlKUewOmpIEngKmZbINqDbNhTBh8c4rprok7caO/GtB0gyfWhH8QSY4VGXDMzRxHZLiXjsCY5TQylTWLWTvUuCwa3VaW0lR3MbAcydgPOjQNkNbFMMbk62QC7A1AlJSpKgY3uk7iR70ApsiJFNMRuYrUVoGicO6i2sEAcqGxk+AUQRPpz9Pzpvg84LKoRJcURKjcIT/h/xTxpSvMiDYCBtzo3K0JfUStWlVZSX1lLwuTmekgruTZKBxSNp8zv7UHl2YaFSqypJAF4JAA1GIkAHymkRlH0aTqi+onSAPLepn8eUJhJBVe4BJvaAax4IGi/YPMkPBQtqEA/dfrbauEN6VC20n3B1D5Jqv8AZp9KQQoAFIKlm/1o0oEbm1x186teHcQ8kgfGLkcYPOsJRpi0L8WgSOepSZ6Rb+b76IeGpPI3T7Tf3APkTS/GOlKOqST7K1D5QK4xOZJAVexI/wBon3pUMa5c9qAJ42PRVkqHuAfWmDzo1BR4jSr04+33VW8PigFLT9o6h0URH4D3NEKzIFKSeYkcwQUke3zpOPZQRgM1CFLQd02J6p8M/iaV43HhLkgyLEeRP6BpJj8YUPuL3SVQfYpnz+H2NJBjFg6CdXi8J6E8DyIg1tHFfYFrRjUAm0RboRS7HOIBkWvI2BB4EcF+kHzpWjGgpTPEqSehABB8jXTCdQiT5G4npxFWoUDCGX9SiojzKdlEcSk28xUxwaVi+ythtHkeHlceVR4VpSFyNhEkAkwePUU3fKT4dp5EAnzSbUN1oVFVz3B92UJkcbKEHh6EdRWqado8JpDYG3i/28OFZUOQUVnKMuViFhtsoCosFqI1dE2Mm1TqyiDp/eMMFAwQXSLi0XTapuxh/wDuYf8AiP8AIqu8x7POpWVLUyhK1rKVLdQARqJte/pXZZk32LMwwTjK9DggwCIOoKB2KSPiBos5EtIBdcaYJEhLq9K4PEoAJA86fZGppzEspSe9GGw6tKoIStwHVYG5SNVvKaqLzynFKWskqUdSidyTQrYWEY7K3GgFK0qbV8LiDrbJ5ahsehovHJ7vC4dI2d1uL/xKSvQkHmEgbc1UV2NGtTzCv7JxpZUOCVIiFjkRO9SdnsWy8yMJifDeWXfsKVuk8r87GY5UCbEB08BBNE5apSylpKdS1kJTOwnj5Depc2yZzDOaF8ZKVD4VgcR+XCab9lsOGkOYpa0Nqu0ypfw6yJKrbwLe9N1RTl10ddrcmaaS26zCkD6JZF4cRI1K6mCD5DnVey9KC6gLSVJUpKSAdJhRA3G0TNWvs3h29LuFXiWnEvjwhKiVBz7QkXOx8x1qst4Yt4hCFfEl1CVDqFj/AJpfCYv4QYvDgOuIBgJWtIJ5JUQPuqdJkgIKUzbUowB5ngK3jWtWIeEf3rn86qnzHBIbRdYCoPhH6tSbRotB7uWpY/tyCvTqAQrUIgkEjhMGOdTvtLYYDobSoL+FxKtQE7Ta35iK47WvaXU/5LVudjRZzruMNgtSQtlxDwcbP1k60xHUSanj6TzaSorqczWlNzF5jbUrr5TVn7JOO4PEoU59Kl5BUO7JcKgIHIQJUL8BNV7tDk3daXWT3mHcuhW+kn6iuvX8atOT4wtOZYQYlmD1B0iPmKJpcWK7GmeYoLJhKEagDd1OxuDYbb1UM0UtKgCUkKAIKFBQIOriPI+1XBnFFDYSEpVKGzcrBHhiDpbUPnSLF4IGVJRp8RJBn4iTJBNyL1iqi6HB2CqxSvEd9JE/n7z71JiMbpVp2v8AgCB91EYLAwTPFKZ63oHOcJDqzwt6GLUKm6NTSV3UF3C/kefzFBBj6p3AimOCZ1aSb3I9gPyos5TY8Tf2vVckibKs+PCoHpHn/wAUZ2dxkOJS55A9eFM8bk8psNv1NJsTlxQocxetE1JUKz0NnChyDFo2HIiiBkoER77W6xSPshmnhSFbgx5R+hVzeOpNvMetcM7i6KTKH2waSO6AB+vx/grKn7aq/svCARr/ANlZTWgZVewzU4ttRgBAKiSQAJSQN/Oo2MzSFOsvgrYU4siPiaVqP0jR+8cfvUMJ1FIFpgeUwJq0Y/sM+jvdC0u6FhKChJh0HWNSST4SFIKCk3B+fc5JbM6sGbwLuHIxGHPfNgyh1F46OI+JJgkEdTQ+IThnjrSpTClXUgJ71uTuUEEFI6EV0xlOMYfLbYUh2EHwrEFLjiWkHeFArWE3pi0vFrVCkM6wjvVKWhkQ2VIRrK1W+Jad73pOS9CmAvPpaw6kshQDvgLywApwfWQ0kfCj7SiTNh5JUo1delWfNcmfccTKSVqIb0rWkLCzr0pKSrwhRQvTYA6SR1AyrL1wpWnQBp1KUCQkKAKTbmCkgyAQQZgzQppfQqgzAurewWhRlSMQhDSlHYLTdMngN/WuO2o0FplJHdtpARCknUT8a1AGQSbXHPnRGaZDiSA13OltrvDp1oKysB0qccAVYksrSOA0wJpO1krocDamwlRLwFwZOH1d4LG8FBFCmt2CiL2zpIUDBBBEbggyDVrzN8LDGYISjV8DoUCUpdTGlUW9/wCGhP8A4hiu8ALaWwfrLWNAIS4opJGx+iWOhFE5Sw8D3YZC2cRLZbK0p1KSkKlBJgKAUD7cqbnEHH6Cu5iDqc7jDEkkz3ZuTcmde9JX8R3yx3ikoTt4UQlAO5CE3PXiaZf/ABt4qUhsFRCUrCNbesIXp06gF2UdSbcdSecVj3ZPEI7zWmNCNfhvMqUkTsQPAq8b6ftClyj6OjO1+KZdcQ4y7rhCEFOhaY0TeVAc9q5zF7vMJhR8JZDqVA8daklJHMGD5HzqTDdkcSpUBAUQpSVBKknSpHdykqmAqXEp08zUWEwz2KlptseApB1KSmFKVoSmVEDUVWAo5L0FE12fzruSpt0d5h3PjQbx/jTyIt7U17XICP3FLC9QCCG1SBMKTpk2A+VK8z7MPstqdI1NpSgqVtpK0tkiJkhJdQkqFpV5wPjcnxLaJcQQhAWYJBCQCyFGJ5vNf93nT5Rf0nj3Z6lgcxDIKYCwUoulxrdKYIhSxQGb40uylpICzxJQuAeJCFECL7keu1F9kHCxhksYhsd4hRSCO7UIOhQSpWqEq+kRZRBOsRN4YDHIWJQ2spJIH9mnxau7iCsQdfhg3mRwNcc2rdIcU0LkYeB+ulIc5TAJPL7r/hViXivDOhcSgSNFi4UBAI1SkkuIsQPiFKM3YU80e7bVJSopBKEkgCSQCqSAN4pQ32a2VfKc7uNQ4n5/darZl2ODiP4r+h2+6qXiOzuJbQ4tTYAbjVCkqAB73UZBiUlpQIqX9/UwotLstCilQMSCi2m3I11SjGX9TJ2XopBPSIH6/W9V/NMLE1LkmYTp1KlZBVHIV3mbsyeO9ZpOLJsRYLEFpYI516Lk+JC0CTYgCvMMSq4qx9kcyvoPz5delPNC1ZUWGdtWz9Fv9fjb6lZXfbhP9jEx44j/AEVlc60WebsymCLEQQaZs9osSlKgH3BqWXCARBcV8SxaxPSkiXDWu9IPCu7lFrsktKc0Wkh9TikuqBTrEJOkiCCEgDjO28HcA1yO07gWtesl1xBQpZAUSkqaXYERMtIGxETbjVeXjVK3g1y87EQAPKfzqfwOy0N9oXghMvL1EqkEJUTq1BWrUkzIWsX21kCJqDFdoHW5DS1oJCQfhKSlCA2kaSIgIAAHQcb0oVijoBhM87z99COYkmJpLhehlkwHaNRLq8Q64tS5CoISVA95IOkCP7Vzb7Z6RDie0jjjwd1EqAdSkqAOkPBQWREeI6iZM3M1Xiu2wqRpdjYfP86dQ2Kyxrz3EKUVtvEExqMJlUEnxHT4rk778ZoJjPsQjUhpcBXxABKgoQU3BBEaSR5E8zSTvzEcKwukbWo/HgDw9pMTp0qWSkhANkz9H8Hi06pTwMyLchUgzxS16ie78MEpSm58YUbJ8Kld4uSInUaQd7bhWg6aKh4LssS+02IUokPFIMzZJkq0yVJ0wonQi5H1RWsBnymlqdStQcVonQlCU/RxohJTAI0iDv1uaQtO+IGAb7cKkxeJJcKoSOgED2o/GqGMMwzx51JbK1FtUEpVpNwEAQYkWbRtvpFc4nOMS80GFvLU2AkBBIiEA6eF467wJ2ELHMQSbxXeHduJAPv+dO4VoXZ6N2FzpeLxTicQu+jU2EeEAp0BUD63hQj4pPhERVyVkTdvE5KQkDxXAbMokxJKTcSTfeZNeM9mMyWxjG1oCZBUIMkEFJkG816Ee2T0/A17L/8AeuXMu/yNFgaysCBrdATYQsiPDo3FydNpJJ5bCEPah1bKXFNuL1EHUZBJ8ITeQfqgC0WA5VC52weM+Br2X/71XO0HaBxxCwQgWOwV/wC1RBO+ygIZ++hsgOLlUkmxBUrvCSREG7rlj9roIX4nOn3NYW4Vd4TqlKJVqKlGTpm5Ur3pScQqIm1YHTXauC+EDPA4rQd+V+nKmjmOKtRF9VVrvPKth8024sniMF4o6oVRGGxmlwKFhSTvTWy8ablEOJ6N2mxSlIYJvZd/+ysqpLzZwstJMeHVG8/V3v0rK4mjQ//Z

Od Shay'a CD Daenerys

Podniosłem łeb do góry. Nad nami był jeden ze skalnych łuków. Staliśmy na niewielkim wzgórzu z którego było widać wszystkie te łuki.
-Kiedy z Rosaline zakładaliśmy tę watahę było ich znacznie więcej ale z czasem się rozpadły i teraz ich szczątki dryfują gdzieś w przestrzeni razem ze szczątkami ogromnej góry która tu kiedyś była - powiedziałem
Nie odpowiedziała. Staliśmy wlepiając oczy w przepiękny krajobraz. Nagle dostałem w bok małym kamyczkiem, kiedy się odwróciłem w kierunku z którego przyleciał zobaczyłem że olbrzymia skała zmierza wprost na nas. Bez namysłu chwyciłem waderę za kark i przygniotłem do ziemi. Skała przeleciała parę centymetrów od naszych grzbietów.
-Dziękuję - powiedziała Daenerys kiedy się podniosła
-Nie ma sprawy - powiedziałem i się uśmiechnąłem - Musimy bardziej uważać, proponuję spacer lasem, tam przynajmniej nie ma tych skał
Wadera kiwnęła głową na potwierdzenie. Ruszyliśmy w las. Szliśmy w stronę drugiego łuku. Panowała kompletna cisza, ale mimo to czułem się jakoś nieswojo. Coś było nie tak. Zatrzymałem się i dokładnie rozejrzałem w poszukiwaniu czegoś niepokojącego.
-Coś się stało - zapytała Daenerys
-Nic - odparłem - Ruszajmy
Weszliśmy na jakąś skałę. Najprawdopodobniej to były podnóża tej góry co tu kiedyś była. Była cała porośnięta mchem. Nic niezwykłego. Jednak to coś nie dawało mi spokoju. Czułem taki wewnętrzny niepokój. Znów się zatrzymałem. Wadera spojrzała na mnie dziwnie.
-Coś tu nie gra, lepiej wracajmy - powiedziałem
Nagle ziemia delikatnie zadrżała. To uczucie się pogłębiło.
-Szybko - powiedziałem
Zawróciliśmy i ruszyliśmy biegiem dokładnie tą samą drogą którą przyszliśmy. Ziemia ponownie zadrżała tylko tym razem mocniej. Instynktownie się zatrzymaliśmy. W skale pod naszymi łapami pojawiło się pęknięcie. Spojrzeliśmy na siebie i ruszyliśmy dale tak szybko jak tylko mogliśmy. Po przebiegnięciu niecałych trzech metrów skała się zapadła, a my wpadliśmy do podziemnej jaskini. Ostatnie co zobaczyłem to walący się łuk, potem była tylko ciemność długiego podziemnego korytarza.

<Daenerys?  Może trochę akcji? ^^ >


Od Rosaline CD Cheshire

- Mogę Ci zaufać? - zapytałam
- Tak.
- Ostatnio widziałam, aż 10 szpiegów na naszych terenach. Muszą być to wilki z conajmniej 5 różnych watah. Przeszukiwałam nasze tereny. Mogli zostawić jakieś płapki. Trzeba będzie wysłać większą ilość straży na granicę. - odparłam
Milczyłyśmy przez chwilę. Pierwsza odezwała się Cheshire.
- Myślisz, że może być wojna?
- Nie wiem... Nie chciałabym teraz tego. Nie mamy pełnych wojsk, a tamte watahy mają nawed przydawkę...
Znowu zapadła cisza. Podniosłam się i podeszłam do wody. Zanurzyłam łapy. Wpatrzyłam się o wodę. Moje myśli znalazły się w innym świecie. Mój trans przerwała Cheshire:
-...

Chesire?

Od Rosaline CD Etera

- Jestem Rosaline, a Ty? - zapytałam basiora
- Jestem Eter. Też należysz to tej watahy?
- Tak. Jestem Alphą tutaj. - powiedziałam dumnie
- Jesteś siostą Shay'a? - zapytał
- Tak. - uciełam
Siedzieliśmy chwile w milczeniu. Było to trochę niezwręczne, ale nie miałam dzisiaj nastroju do gadania. W końcu ciszę przerwał Eter:
- Dlaczego wtedy przedemną uciekaś? Odpowiesz teraz?
- Nie ważne.
Wstałam i chciałam już odejść, ale Eter powiedział:
-..

Eter?

Od Etera

Wstałem jak zwykle wcześnie, nawet bardzo wcześnie. Można powiedzieć że prawie w nocy. Wychodziłem się przejść, lubie wychodzić prawie w nocy gdy nikt jeszcze nie wyszedł z jaskini. Tym razem było trochę inaczej...
Wstałem prawie w połódnie, nie wiem dlaczego. Na dworzu lał deszcz, pomimo tego że było nawet ciepło, jak na grudzień. W deszczu w oddali zobaczyłem waderę, wyglądała na waderę. Mimo że lało jak scebrą wyszedłem i powoli szłem do niej. Nagle uciekła, zdezorientowany pobiegłem za nią. Na reszcie się zmęczyła, bo przysiadła pod wielkim drzewem.
-Czemu uciekasz? - zapytałem, ale odpowiedzią było milczenie.

Jakaś wadera?

piątek, 4 grudnia 2015

Od Cheshire CD Rosaline

Kiedy o świcie wybrałam się na spacer, planowałam jedynie samotną wędrówkę w świetle różowego światła bijącego od słońca, które dopiero co wspinało się na horyzont. Chciałam zatrzymać się na Wybrzeżu, by obserwować pierwsze promienie w zimnych barwach charakterystycznych dla fauny rozwkitającej przy brzegu. W dodatku w wodach roiło się od pysznych ryb, które były nawet lepsze od większości zwierząt skrytych w lasach. Już niemal czułam przyjemne zimno okalające moje ciało gdy skakałam między łagodne fale. Tymczasem, w połowie drogi zatrzymała mnie Rosaline. Byłam tak zamyślona, że niemal na nią wpadłam. Przywitała mnie swoim charakterystycznym uśmiechem, na widok którego przewróciłam z irytacją oczami. Jak bardzo denerwowały mnie wilki, które potrafiły cieszyć się... z życia. Na jej ramieniu dostrzegłam jakieś zwierzę. Feniksa. W ciągu całego życia widziałam niejedno takie stworzenie, jednak magiczna aura bijąca od niego wprowadziła mnie w stan błogiego spokoju.
- Nowe zwierzątko? - mruknęłam obchodząc wilczycę wokół
Ta pokręciła twierdząco głową. Wzruszyłam ramionami, po czym wolnym krokiem ruszyłam przed siebie.
- Dokąd idzesz? - spytała wadera
- Nad morze. - odparłam nawet nie odwracając głowy
Rosaline ruszyła z miejsca i podbiegła bliżej. Feniks zleciał z jej ramienia i frunął teraz nad nami. Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.
- Może pójdziemy tam razem? W towarzystwie weselej. - powiedziała lekko trącając mnie w ramię
Rzuciłam jej spojrzenie spode łba, w moich oczach nadal malowało się zdziwieniem. Odchrząknęłam.
- Wprawdzie nie za bardzo się z tobą zgadzam, ale nie będziesz specjalnie przeszkadzać. - mruknęłam po chwili
Rosaline ponownie się uśmiechnęła, po czym wyrównała ze mną kroki. Szłyśmy w ciszy, mimo że wadera co chwilę starała się zarzucić jakiś temat ja zbywałam ją milczeniem. Dopiero kiedy przed naszymi oczami ukazał się piaszczysty brzeg wstąpiło we mnie dziwne ożywienie. Usta zadrżały w dziwnej parodii uśmiechu, tylko na tyle było mnie stać. Podeszłam do przodu i usiadłam na ziemi tak blisko do wody, jak było to możliwe. Przy każdym przypływie o moje łapy moczyła przyjemnie zimna woda, wysuwająca się na brzeg w postaci lekkich fal. Natychmiast rozmarzyłam się widząc słońce wysuwające się z wody na horyzoncie. Miało teraz nietypową czerwoną barwę. Morze wydawało się takie bezkresne, spokojne... ciche i piękne.
- Czy to nie wspaniałe? - szepnęłam po chwili
Rosaline podniosła głowę i mruknęła coś w odpowiedzi. Bardziej interesowały ją białe muszle i fragemnty bursztynu, które zawzięcie wykopywała z piasku. Nieco zrezygnowana pokręciłam głową.
- Słuchaj... wczoraj widziałyśmy się w tamtej dolinie. - zaczęłam mówić
Wadera przestała rozrzucać piasek i obrzuciła mnie zaniepokojonym spojrzeniem. Widać było, że z trudem stara się zachować spokój.
- Owszem. - odparła
- Wyglądałaś wtedy na zaniepokojoną. Czy coś się stało, szukałaś czegoś? Nie chcę wyjść na wścibską, ale... wyglądało to nieciekawie. - ciągnęłam
Rosaline stanęła bez ruchu. Przez chwilę wyglądała jakby biła się z myślami, czy nie podzielić się ze mną informacjami. Po chwili jednak zbliżyła się do mnie i wzięła głęboki wdech. Zaczęła mówić.
<Rosaline?>

czwartek, 3 grudnia 2015

Od Cheshire CD Shay'a

Z początku zamilkłam. Wpatrywałam się w niego z dziwacznym skupieniem wypisanym na twarzy, starając się dojść do tego czy jego propozycja jest na pewno szczera. Kiedy jednak dotarło do mnie, że mówi to na poważnie nie mogłam powstrzymać śmiechu. Wybuchłam tak intensywnym i nieco histerycznym śmiechem, że zobaczyłam jak przez grzbiet basiora przechodzi dreszcz. Odsunął się strategicznie ku wyjściu przełykając nerwowo ślinę. Podeszłam bliżej i odepchnęłam go w bok, tak że plecami był przybity do ściany. Przestałam się śmiać, zamiast tego na moim pysku pojawił się psychopatyczny uśmiech.
- Nie zrozumiałeś jeszcze jak bardzo głęboko tobą gardzę? - wycedziłam przez zaciśnięte kły
Shay szarpał się, ale blokowałam jego ruchy. Widział, że wyczekuję na odpowiedź dlatego trochę ściszonym głosem mruknął coś na potwierdzenie, że mnie zrozumiał. Przekręciłam głowę wpatrując się w jego oczy. Nie wydawał się być przerażony, jedynie zszokowany takim rozwojem wydarzeń. Widząc mój wzrok starał się mnie odepchnąć i uciec, ale nie dałam mu szansy.
- Chcesz śmierci? - spytałam szczerząc kły w uśmiechu
Zatrzymał się, jakby próbował strawić to co właśnie powiedziałam. Kiedy sens zdania do niego dotarł ujrzałam coś w jego oczach. Czyżby to był strach? Milczał, dlatego powtórzyłam pytanie głośniej, niemal krzycząc. Gwałtownie docisnęłam go do ściany umieszczając jedną łapę na jego gardle.
- Nie... - powiedział, choć jego głos bardziej przypominał jęk który wydaje zarzynana zwierzyna
- Więc dlaczego się o nią prosisz? - krzyknęłam, a mój głos rozniósł się po jaskini.
Widząc, że zaczyna się dusić puściłam go i odeszłam do tyłu. Wziął kilka szybkich oddechów, po czym podniósł się i stanął na równe łapy. Pokręciłam głową z wyraźną niechęcią.
- Zachowujesz się jak głupi szczeniak. Prowokujesz kogoś nie myśląc o konsekwencjach. Mam ci pokazać, jak takowe wyglądają? - mruknęłam cicho
Ruszyłam kilka kroków przed siebie i pieczołowicie sięgnęłam po sztylet leżący na strzępkach trawy. Wzięłam go w łapy delikatnie obracając. Kiedy patrzyłam w moją twarz odbijającą się w błyszczących ostrzu dałam się ponieść wyobraźni. Wyobraziłam sobie, jak nóż trafia w gardło Shay'a. Rozcina je na całej szerokości, basior dławi się plując własną krwią. Zpazmatycznie oddychając trzęsie się w agonii, a ostatnie co widzi to ja. Trzymam broń ociekającą jego krwią i wpatruję się w niego. Na twarzy mam triumfalny uśmiech, który nie znika jeszcze długo po tym jak wilk zamknie oczy. Po chwili odwróciłam się w kierunku basiora.
- Jeszcze tu jesteś? - syknęłam
- Proponowałem spacer i nie otrzymałem odpowiedzi. - powiedział spokojnie
W tym momencie mocniej zacisnęłam łapę na sztylecie, rzuciłam go posyłając kilka centymetrów od głowy basiora. Odskoczył, nóż z impetem udrzył o kamienną ścianę.
- Naprawdę nie wiesz jaka jest moja odpowiedź? Wynoś się! - warknęłam prezentując kły
Czułam, jak wypełnia mnie nienawiść. Naprawdę chciałabym, żeby wybrał się na tamten świat
<Shay? Przestań stawiać mnie w takich sytuacjach>

Pierwszy sojusz!

Zawarliśmy sojusz z watahą Slave Wolves :)