poniedziałek, 30 listopada 2015

Od Daenerys cd. Shay'a

Patrzyłam na to wszystko z zachwytem. Pierwszy raz widziałam coś takiego. Znaczy kiedyś, dawno temu słyszałam o miejscu, gdzie skały lewitują, ale nie myślałam, że historia ta jest prawdziwa. Mówią, że to nie tylko piękne miejsce, ale również tajemnicze i magiczne.
- Jasne! - uśmiechnęłam się i cofnęłam.
W każdej chwili mogę spać i to jest właśnie piękne. Ryzyko, poczucie strachu. Czasem dręczące i przeszkadzające, ale jednak dla mnie to uczucie jest wspaniałe. Basior uważnie mi się przyglądał. Cofałam się, aż byłam wystarczająco daleko od klifu by… Ruszyłam biegiem i odbijając się od podłoża, skoczyłam z mocnym odbiciem, dzięki czemu wylądowałam na jednej ze skał.
- Idziesz? - krzyknęłam i ponownie się wzbiłam na kolejną skałę.
Basior bez większych odpowiedzi, skoczył za mną. Zaczęliśmy się kierować do tych łuków.
- Kto pierwszy! – rzuciłam szybko i przyśpieszyłam tępa.
Teraz to był wyścig, a Shay mnie nie oszczędzał. Także ruszył szybciej. Skakaliśmy ze skały na skałę, z rozpędu lub bez. Wspaniałe uczucie, a poprzedni strach, ze zlecę i zginę, teraz był przeszłością.
W końcu oboje stanęliśmy zadyszani na jednej skale, a nad nami rozciągał się łuk skalny.
- Szybki jesteś – powiedziałam do basiora, który był pierwszy, szybszy o kilka sekund. Niezły jest.
- Może, ale ja tu już byłem nie raz – odwrócił się i podniósł łeb do góry.

<Shay?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz