niedziela, 29 listopada 2015

Od Rosaline

Tego dnia wstałam bardzo wcześnie. Słońce zmusiło mnie do wyjścia z jaskini. Ociągnęłam się, ziewnęłam i wyszłam z jaskini. Przechadzając się ścieżką po lesie natrafiłam na trop zająca. Nie jestem może najlepsza w polowaniu, ale czemu by nie spróbować? Od rana miałam dobry humor, to też nie przyszło mi długo myśleć nad upolowaniem zdobyczy. Od razu rzuciłam się na zająca, po czym zaczęłam nim miotać na wszystkie strony, wyobrażając sobie że jest to mój przeciwnik w walce. Po kilku sekundach zabiłam zdobycz, a następnie uśmiechnęłam się szyderczo konsumując w mięsie. Po skosztowaniu jakże pysznego zająca, ruszyłam dalej przed siebie lekko podrygując. Ot tak zaczęłam wyobrażać sobie walkę, a po chwili udawałam że atakuję przeciwnika. Nawet nieźle mi to wychodziło. Potem rzuciłam się na ptaka, twierdząc że to wielki potwór, którego muszę zabić. Podcięłam mu gardło i w kilka sekund obdarłam z opierzenia. Byłam z siebie dumna. Słońce było już w zenicie, mama na pewno by się o mnie martwiła, zresztą nie mniej jak ojciec i rodzeństwo.  Rozglądając się wokoło dostrzegłam ciemną sylwetkę.
- Kim jesteś? - zapytałam - Należysz do tej watahy?

Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz